"KRÓTKO" O "PIĘKNEJ I BESTI"

„Piękna i Bestia”, jedna z trzech moich najukochańszych animacji Disney'a, dziś prezentuje się w kinach i pobija rekordy oglądalności!


Wszyscy chyba oglądaliście w dzieciństwie historię Belli i Bestii. A jeśli nie, na pewno w jakimś stopniu znamy tą opowieść.

Disney ostatnio wziął się za filmowe ekranizacje swoich bajek. W planach są m.in. „Cruella”, „Mulan” czy „Aladyn”. A dziś, obejrzeć możemy już „Czarownicę” (całkiem niezła historia), „Księgę dżungli” (fantastyczna!) i „Kopciusza” (moim zdaniem beznadziejny). Bałam się, że schrzanią i „Pękną i Bestię”... na szczęście nie!


Żeby nie było – byłam na wersji z dubbingiem i to o niej będzie tutaj mowa! Wiem, wiem... często słyszy się:
- Nie idź na dubbing!
-Trzeba usłyszeć głos aktora, który gra tę postać, aby ją zrozumieć!

   Dajcie spokój! Przecież polskie dubbingi są piękne! Często uważane za najlepsze na świecie, więc nie ma co wydziwiać. Ja polskie dubbingi, polskie piosenki, często preferuję o wiele bardziej niż oryginały!

Wersja filmowa jest prawie identyczna jak animacja. Zatem duży plus ode mnie za to, że reżyserzy nie wydziwiali, dodając jakiś nowych, wielkich wydarzeń. Myślę, że dla fanów animacji jest to dobre rozwiązanie, wręcz idealne!

Mimo wszystko były małe drobnostki, które różniły się od bajki.
Po pierwsze, mieszkańcy miasteczka. W bajce, gdy w pierwszej scenie śpiewana jest piosenka „Belle” i wszyscy wołają „bonjour!”, mieszkańcy są dla Belli mili. Uważają, że jest dziwna, owszem, ale akceptują ją.

W filmie, mieszkańcy wydają się od początku strasznie oschli. Zniszczyli jej wynalazek, byli wredni i złośliwi. Wydawało mi się, że napadli na zamek nie ze strachu, a raczej dlatego, że od dawna czekali na okazję wyżycia się na czymś. W bajce lepiej zrobili ten wątek.

W nowej wersji, zdecydowanie postawili na piosenki. Było ich więcej niż w oryginale. Za dużo? Taaak... faktycznie zrobili z tego musical. Ale ja kocham piosenki w filmach, kocham musicale, więc mi ilość utworów w ogóle nie przeszkadzała. Sądzę jednak, że gdyby dodali tylko jedną piosenkę (do której jeszcze wrócę) do tych bajkowych, byłoby także bardzo dobrze. Nie można jednak zaprzeczyć, że ścieżka dźwiękowa była przecudowna, co to, to nie!
Co do wcześniej wspomnianej piosenki... nie pojawiła się ona w bajce, ale szczególnie podbiła moje serce. „Aż po zmierzch”. Jeśli jest coś, czego brakuje mi w animacji, to jest to śpiew Bestii. Gdy Bella wraca do ojca, a książę jest załamany, wiedząc, że dziewczyna już nie wróci i klątwa nigdy nie zostanie złamana, wchodzi na najwyższą wieżę i zaczyna śpiewać. Na tej piosence płakałam najbardziej, miałam największe ciarki... było po prostu mega! To jak Hubert Zapiór, wyznaje, że zmienił swoje podejście do życia, dzięki niej, że ona zawsze będzie w jego sercu, jest tak magiczne, że awww!
Nie twierdzę jednak, że w oryginale nie było tego. Animacja pięknie pokazała ból, jaki odczuwa Bestia... jedyne co może zrobić, to wspiąć się na wieżę i wydać z siebie pełen bezradności ryk. To także było piękne, ale jak wspominałam, uwielbiam piosenki, a ta jak najbardziej skradła moje serce.

Gdy Bella wyszła z domku i pierwszy raz usłyszałam jej śpiew... zachwyciłam się i zawiodłam jednocześnie. Przepiękny głos Sylwii Banasik, którą uwielbiam! Ale czy bardziej podobał mi się niż w oryginale? Nie wiem. Może nie... ale raczej dlatego, że za bardzo byłam przyzwyczajona do głosu Katarzyny Pysiak.
Dlaczego się zawiodłam? Myślałam, że znając teksty piosenek z bajki na pamięć, pośpiewam sobie trochę w kinie... poprzeszkadzam innym ha, ha. Ale testy zostały na nowo przetłumaczone. Czy to aż tak źle? Nie! Zdecydowanie! To fantastycznie! Tylko na początku miałam lekki zgrzyt. Po chwili jednak zachwyciłam się i nowymi wersjami.
Wyłapałam jednak dwa wyjątki! Z uradowaną buźką śpiewałam „Gościem bądź” i „Tej historii bieg”. Ta druga piosenka była tylko w połowie taka sama, zmienili nieco druga zwrotkę, ale i tak cieszyłam się bardziej niż dziecko.
Bardzo podobała mi się także piosenka „Gaston” w nowej wersji. Dodali tam stepowanie, ciekawą scenografię i fantastyczną grę aktorską!

Jeśli chodzi o historię księcia... w bajce nie do końca trzymała się kupy. Jeśli ktoś oglądał animację wiele razu, z uwagą z pewnością zauważył parę błędów, niuansów, które ze sobą nie współgrały. Wydaje mi się, że w filmie była nieco lepiej przedstawiona, a klątwa bardziej trójwymiarowa. Wiele wątków było rozwiniętych, na plus. Wiemy, dlaczego książę był okrutnym władcą. Relacja między dziewczyną i księciem także wydawała się... oparta na czymś więcej. Co prawda, w bajce także nie było tak, że od razu się w sobie zakochali. Musieli trochę razem przejść, bardziej się poznać. Jednak wydaje mi się, że tutaj było coś jeszcze więcej.
Scenariusz wypełniał luki. Na przykład, podczas oglądania animacji, rodzi się pytanie... jak Bella posadziła Bestię na konia? W filmie, wystarczyły trzy słowa: musisz mi pomóc. I tyle. I już wiemy wszystko. Jeszcze jedna kwestia... gdzieś tam jest zamek, o którym nikt nie pamięta. No jak to? Tyle ludzi w miasteczku... minęło tylko 10 lat (co było wspomniane w piosence „Gościem bądź”) no i nikt nie wie. Że był książę, że był zamek, że była służba... a w filmie, po prosty było wspomniane, że wyczyszczono im pamięć. Że nie będą pamiętać. I tyle zdecydowanie wystarczyło.
Nie podobało mi się, że Bella niemal od razu dowiedziała się o klątwie. Właściwie miała podane to na tacy. Choć, co prawda nie dowiedziała się jak zdjąć tę klątwę i za to plusik.

Postaci... hmm.
Uważam, że aktorzy dobrani byli idealnie!
Niedokończony rysunek =)
Emma Watson jako Bella. Któż inny nadawał by się do roli uwielbiającej czytać dziewczyny, lepiej niż Hermiona Granger!? Sama Emma Watson, która bardzo lubi czytać, i która chodzi po Londynie i zostawia książki w różnych miejscach...
Jeśli chodzi ogólnie o postać Belii...tak, cudowna Bella. Piękna, mądra, szukająca czegoś więcej niż rycerza w lśniące zbroi. Ludzie w miasteczku wytykają jej, że mogłaby się lepiej dopasować. Ale ona i tak robi co chce i gówno ją obchodzi co inni myślą. Ideał. Może nawet za bardzo. Ale jak to mówi Doug Walker „Jest bardziej wzorcem – osobą, którą chcielibyśmy być, zamiast kimś komu byśmy kibicowali.”
Bestia w filmie nie wydawała mi się taka przerażająca ani tak zabawna jak w bajce. Moment, w którym książę pokazuje Belli bibilotekę był taki... szybki. Dowiedział się, że lubi czytać, otworzył drzwi i już... w bajce był tym tak fajnie podjarany. Jak to mówi Anita (Book Rewievs by Anita) „w animacji Bestia rzeczywiście dawała powód, żeby na nią ruszyć. Wydawała się agresywna, niebezpieczna...”. Ale jak mówiłam wcześniej, mieszkańcy chyba od dawna chcieli po prostu rozlewu krwi.
Jeśli jest coś, co zdecydowanie nie podobało mi się w animacji to jest to... książę po przemianie w człowieka. Rysownicy pomyśleli pewnie, że skoro Bella zakochała się w ohydnej bestii, to nie ważne jak będzie wyglądał książę Adam po przemianie... Jak to NIE WAŻNE!?!? Błagam Was, ludzie! Gdyby wstawili tu Eryka, albo Aladyna, raczej nikt by nie narzekał... a oni wstawili jakiegoś gostka, który... NIE!
Na szczęście w filmie, nieco to naprawili.
Kevin Kline okazał się niesamowity jako Maurycy, ojciec Belli. Bardzo podobało mi się pogłębienie ich relacji. Zarysowany wątek jej matki był moim zdaniem cudowny. Wytłumaczenie dlaczego mają tylko siebie, dlaczego tak bardzo się kochają... po prostu magia.
Le Fou zwrócił moją uwagę o wiele bardziej niż w bajce. Nie był już tylko półgłówkiem, który leci za Gastonem gdzie popadnie. Były momenty, gdzie facet się wahał. Bardzo urzekło mnie też to, co zrobił podczas bitwy o zamek. Aktorsko, Josh Gad był super!
Mogłabym tak wymieniać i wymieniać... Opisywać wszystkie postaci z obu wersji i nigdy by mi się nie znudziło.
Ewan McGregor, Ian McKellen, Emma Thompson i Stanley Tucci robią tu tak fantastyczna robotę!
Zdecydowanie najlepiej jednak wypada tutaj McGregor, grający Płomyka. (Oczywiście, jako jedyna postać posiadał francuski akcent!)
Pomimo wielkiej ilości CGI, postaci były realistyczne i miały swój charakter.

Pragnę jednak, najbardziej wspomnieć tu o innym aktorze, których zdecydowanie skradł filmowe show.
Luke Evans jako Gaston był perfekcyjny! Aktor wcześniej jakoś bardzo się nie wykazał, grał raczej w jakiś drugoplanowych rolach. Ale tutaj był idealnym Bad Gayem! Dla mnie wypadł lepiej niż w animacji, muszę to przyznać. Wydawało mi się, że Evans urodził się aby zagrać taką postać jak Gaston (pomimo tego, że na pewno nie zjada ani 60, ani 100 jaj co dzień). W filmie, o wiele bardziej widać kontrast między miejskim bohaterem, który zakochał się w Belli (oczywiście kochając najbardziej siebie), a stuprocentowym czarnym charakterem. Miewał wybuchy złości, jeśli ktoś mu się sprzeciwił. Musiało dojść jdnak do punktu kulimacyjnego aby zmienił się w potwora. Pamiętam jedną scenę, podczas której wraz z przyjaciółką przeklinałyśmy na niego. To, co zrobił Bestii na dachówkach zamczyska...

Zachwyciła mnie także scenografia. Była cudowna, zamek był niczym „straszny dwór” i w ogóle. Ale chyba jednak w oryginale czuło się jeszcze bardziej ten mroczny klimat. Bajka wydaje mi się nieco bardziej klimatyczna od filmu.
Podsumowując. Film, tak samo jak bajka ma swoje plusy i minusy. Poprawiono niektóre błędy... ale i pojawiły się nowe.
W nowej wersji wyłapać można ostrzejszy humor. Była troszeczkę bardziej ironiczna, skierowana dla nieco starszego widza. Przykładem jest Le Fou, który otrzymał tutaj po prostu cechy geja. Chociaż, moim zdaniem, nie było to wcale aż tak rażące.
Czy kinowa adaptacja podobała mi się bardziej niż oryginał? Nie, na pewno nie bardziej. Ale z pewnością się nią zachwyciłam.
Zdecydowanie polecam wszystkim nową wersję „Pięknej i Bestii”.

PS. Kolega kazał mi wspomnieć o grze aktorskiej Filipa. Tak, Filip był wspaniały!
 Biały, wierny rumak. Niestety nie znam imienia konia, który grał tą postać...


Komentarze

  1. Niestety nie miałam okazji jeszcze obejrzeć filmu, więc może wypowiem się tylko na podstawie materiałów dostępnych w internecie. Po pierwsze - w stu procentach zgadzam się z docenianiem polskiego dubbingu. Nasze wersje językowe są klasycznie piękne, piosenki zachwycające i tak jak piszesz, często w światowej czołówce.
    Co do samej "Pięknej i Bestii", nigdy nie byłam wielką fajną tej opowieści, jednak zgodzę się co do świetnego doboru aktorów. No i Luke Evans jako Gaston - perfekcja w czystej postaci! ;)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oglądaj, oglądaj! Chociażby dla samej akcji, piosenek i dla Luka Evansa!!! <3

      Usuń
  2. 25 year-old Marketing Assistant Garwood Jesteco, hailing from Angus enjoys watching movies like Vehicle 19 and Cycling. Took a trip to Archaeological Site of Atapuerca and drives a Rally Wagon 3500. kliknij tutaj, aby uzyskac wiecej informacji

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

RECENZJA ZAKLĘTA